Hotele, w których spędzę noc jak wygram w totolotka

Kilka dni temu natknęłam się w prasie na artykuł, który w dość prześmiewczy sposób określał osoby podróżujące za “nieco” więcej niż przysłowiowy grosz. W zasadzie gdziekolwiek ostatnio nie sięgnę, wszędzie znajduję porady o tym jak okrążyć kulę ziemską z dwustuzłotówką w kieszeni i jeszcze przywieźć resztę. Idea jest zacna i zanim mnie oprotestujecie spieszę czym prędzej z wyjaśnieniem, że sama z chęcią wcielam takie rady w czym. Ba! Od czasu do czasu wymyślam nawet własne patenty na tanie podróżowanie.

W ramach małego eksperymentu myślowego zrobiłam sobie listę miejsc, które odwiedzę gdy zacznę cierpieć na nadmiar gotówki. Z natury bywam realistką ale pozwólcie, że w marzeniach popuszczę wodze fantazji 🙂

Niektóre z tych miejsc znałam od dawna, inne zobaczyłam gdzieś w sieci, a o reszcie dowiedziałam się całkiem przypadkowo podczas moich dotychczasowych podróży. Każdy z nich jest

Oto ona. Moja lista MUST SLEEP IN, gdy na koncie pojawi się pierwszy milion. Kolejność zupełnie przypadkowa, jednak wybór zdecydowanie świadomy i przemyślany.

  1. Burj Al Arab, ZEA – chyba najsłynniejszy hotel świata, choć wbrew pozorom wcale nie najdroższy. Noc w najtańszym 2-os (+ 2 dzieci) apartamencie ze śniadaniem kosztuje raptem 5.744 zł. Ale jak marzyć to marzyć! Ja bym wybrała apartament Deluxe Suite z dwoma sypialniami za skromne 11.490 zł. Dla chętnych prywatny transport helikopterem lub przejazd Rolls-Roycem. Usługa płatna dodatkowo :).

    burjalarab
    Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=ujVuttF0wdI
  2. Ion Luxury Adventure Hotel, Islandia – położony na wulkanicznej górze Hengill, mniej więcej 18 km od wpisanego na listę UNESCO Parku Narodowego Thingvellir. W wolnym tłumaczeniu hotel znajduje się dosłownie pośrodku niczego, co stanowi jego niepodważalną zaletę. Nocleg w pokoju 2-os kosztuje ok. 1500 zł. Dla jednych to mało, dla innych dużo, ale możliwość zobaczenia zorzy polarnej z hotelowego tarasu bez ryzyka przemarznięcia na kość podczas mroźnej islandzkiej nocy – bezcenna.

    ION
    Źródło: http://www.xoprivate.com/suites/ion-luxury-adventure-hotel/

3. Hotel de Glace, Kanada – niczym z bajki o królowej śniegu. Z racji zastosowanego budulca 🙂 czynny jest tylko przez 3 zimowe miesiące – od stycznia do marca przy czym daty te są płynne i zależą od wielu czynników (głównie pogodowych). Oprócz noclegu można sobie także zarezerwować wycieczkę po tej nietuzinkowej wiosce. Ktoś chętny? 🙂

laglace2
Źródło: http://www.hoteldeglace-canada.com
Quebec City's Ice Hotel
Źródło: http://www.hoteldeglace-canada.com

4. Four Seasons Resort, Bora Bora – w tym przypadku pozwolę sobie nie komentować. Fotografia mówi chyba sama za siebie. Dodam tylko, że cena takiego bungalowa ze śniadaniem (2-os) to marne 9.000 zł.

borabora
Źródło: http://www.fourseasons.com/borabora/
borabora2
Źródło: http://www.fourseasons.com/borabora/

5. President Wilson, Szwajcaria – jest tylko jeden powód dla, którego chciałabym tu spędzić noc. Hotel jest piękny, ale moim zdaniem nie nadzwyczajny. Jednak to właśnie w tym budynku znajduje się najdroższy apartament świata Royal Penthouse Suite za niebagatelną kwotę 65.000 USD. Dla przyzwoitości pozwolę sobie nie przeliczać na złotówki :).

wilsonzimmer
Źródło: http://www.hotelpresidentwilson.com/en/rooms/royal-penthouse

6. Posseidon Undersea Resort, Fiji – był już hotel z widokiem na zorzę, był taki zrobiony z lodu, to będzie również podwodny. Pokoje w całości wybudowano pod powierzchnia oceanu. Zasypiając można liczyć ryby zamiast owiec. Jeden nocleg to koszt rzędu 33.000 zł.

poseidonresorts-4
Źródło: http://www.poseidonresorts.com

7. Singita Sweni, RPA – „trochę” bardziej ekskluzywna wersja domku na drzewie położona w centrum Narodowego parku Krugera. To po prostu moje dziecięce marzenie ukryte między gałęziami drzew, niemal wiszące nad rwącą rzeką… Tylko cena jakaś taka mało ekologiczna, bo w zależności od sezonu startuje z poziomu 1.500 USD za osobę!

sweni
Źródło: http://www.rhinoafrica.com/south-africa/kruger-national-park/private-concessions/singita-sweni
swenii
Źródło: http://www.rhinoafrica.com/south-africa/kruger-national-park/private-concessions/singita-sweni

To oczywiście nie wszystkie hotele, który mnie zachwyciły i urzekły. Muszę się jednak pogodzić z tym, że są na świecie takie miejsca, gdzie za literatkę zwykłej kranówki trzeba zapłacić kilkanaście dolarów, śniadanie to wydatek średniej pensji, a doba hotelowa to koszt średniej klasy samochodu. Bez złotej karty kredytowej raczej się nie obejdzie. I choć uwielbiam spać pod namiotem na łonie natury, nie miałabym nic przeciwko temu, żeby spędzić kilka relaksujących dni w jakimś super ekstra luksusowym przybytku. Przy okazji powyższego zestawienia zerknęłam na hotele, najczęściej wybierane przez milionerów. Choć żaden nie znalazł się na mojej liście, to chętnie wzięłabym kąpiel w basenie na dachu Marina Bay Sands w Singapurze. Kto z Was spełnił to moje małe marzenie, niekoniecznie płacąc bajońską sumę za nocleg? A może sami macie doskonałe sposoby na pobyt w takich miejscach bez zbędnego drenażu kieszeni?

 

6 uwag do wpisu “Hotele, w których spędzę noc jak wygram w totolotka

  1. Mi się udało kilka lat temu spędzić noc w Marina Bay Sands w Singapurze. Było kapitalnie. Basen, widok na miasto. Czułam się jak w bajce, ale to była mega droga bajka 😉

    Polubione przez 1 osoba

  2. Zawsze mnie fascynowały lodowe hotele. Chciałabym zobaczyć chociaż jeden taki. Ale bez noclegu, bo chyba bym zamarzła 😀
    Ten podwodny też musi być niezły. Wchodzi się do niego z powierzchni, czy trzeba najpierw zanurkować? 😀

    Polubione przez 1 osoba

  3. Rzeczywiście, gdybym wygrała w Lotto też bym obskoczyła najbardziej luksusowe hotele świata 😉 Ale ogólnie to mój plan jest prosty – dużo podróżować! I w sumie zrobię to, z wygraną lub bez 😉

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz